Po 2 tygodniach od groźby w liście trójka wyruszyła poszukiwać horkruksy. Postanowili że części Voldemorta mogą być w 2 miejscach - w domu jego ojca albo w sierocińcu... Deportowali się do Domu Riddlów. Zaczęli chodzić Po wszystkich pokojach ale nic nie znaleźli. Hermiona która nie zauważyła przeszkody potknęła się o własne nogi. Upadła na martwe ciało ogrodnika tego domu. Cała wysmarowana krwią powstała. Miała już iść lecz w środku tego człowieka coś się świeciło. Dziewczyna zaczęła grzebać w umarłym. Ręce oblepiały jej krew a do jej bransoletki przyczepiły się żyły i flaki. Wyjeła. Do małej odznaki przyczepiony był kawałek szaty. Tego im trzeba było.
- Harry! Ron! Znalazłam!
Mężczyźni biegnąc po schodach przepychali się by jak najszybciej zobaczyć co znalazła Hermiona. Reakcja Rona była jeszcze gorsza niż Harrego.
- Kobieto! Co ty zrobiłaś? Bawiłaś się w wapmira czy co?!
- Nie Ronaldzie jeszcze nie zwariowałam tak żeby iść do Świętego Munga, choć przy was to jest możliwe. Potknęłam się o nogi i wpadłam w to ciało. Coś się w nim świeciło i zaczęłam grzebać - Ron skrzywił się z niesmakiem - No i mam. Zniszczycie to łaskawie? Ja się pójdę umyć.
Voldemort stracił siły. Już nie jest nieśmiertelny. Wystarczy wiedzieć gdzie jest...
Ból głowy Hermiony nie ustawał odkąd zniszczyła horkruks. Nigdy nie czuła czegoś takiego. Było to dla niej jakby ktoś wbijał jej miecze w głowę. Wiedziała, że ktoś chce wejść do jej umysłu ale ona była mistrzynią oklumencji. Chciała, by to się skończyło, chciała wrzeszczeć ile sił. Od 2 dni nie spała dlatego jej obecnym pragnieniem było zapaść w długi sen. Nie wytrzymała już i wpuściła.
"- Och... Hermiona ciekawe jak bardzo ma skażoną krew ta dziewucha. Nie podchodzie do niej. Śmierdzi na kilometr - reszta wybuchnęła śmiechem - Bellatrix. Pamiętasz o naszej umowie?
- T-Tak, P-Panie
- Tylko pamiętaj masz się powstrzymać teraz bo szlama ma jeszcze czas. Inaczej zobaczysz jak to jest potraktowanym tak jak ty traktujesz innych.
- Oczywiście
Czarny Pan zaczął syczeć w niezrozumiałym języku do wielkiego, tłustego węża. Po chwili wyszedł."
Głowa przestała boleć. Ale to co zobaczyła było o wiele gorsze niż ból. Co miała robić Bellatrix? Co powiedział do węża? Czy to wszystko musi być takie trudne? Powiedziała o wszystkim przyjaciołom. Postanowili uciekać.
- Hermiono ON nas mógł znaleść!
- Wiem, ale to było silniejsze odemnie. Zresztą JA też wiem gdzie on jest. W rezydencji Lestrange'ów.
- Dobrze... Ale może już się teleportujmy gdzieś indziej?
- Tak, tak jasne
Wylądowali w małej jaskińce. Po rzuceniu zaklęć ochronnych Hermiona transmutowała wielkie głazy w piekarnik, blaty i lodówkę a małe roślinki w jedzenie. Spędzili tam wiele czasu. Nie zauważyli, że minęły już 3 miesiące. Zawsze piękne oczy Hermiony stały się wyraźnie zmęczone. Ron i Hermiona nie mieli już czasu dla siebie. Czekali cały czas z Harrym na odpowiedni moment, by zaskoczyć Sami - Wiecie - Kogo. Dawno się nie przytulali, nie całowali... Rudowłosy położył się na ciasnym łóżku obok jego ślicznej dziewczyny. Zaszeptał jej do ucha: "Obiecuję Ci, że jak to się skończy będziemy spędzać razem jak najwięcej czasu tylko my. We dwójkę."
Miło znaleźć czynny blog o Ronie i Hermionie :) zabieram się do czytania i zapraszam do mnie - http://www.ronhermionamisja.e-blogi.pl/
OdpowiedzUsuńBlogowa Pisarka :)