poniedziałek, 9 lipca 2012

Rodział 6 - " Przeklęty Dom Blacków"

Harry z Severusem udali się do jego kryjówki, bo miał on jeden horkruks. Zabrał kiedyś medalion z domu Poza tym chcieli spędzić trochę czasu razem. Harry chciał dowiedzieć się więcej o matce. Ron i Hermiona poszli przeszukać Dom Blacków.
Po znalezieniu kilku wzkazówek na temat horkruksów Hermiona poszła do kuchni by przygotować coś do jedzenia.
Ron siedział zamyślomy na sofie, aż zawołała go ukochana.
- Ron jedzenie gotowe.
Zasiedli razem przy stole i jedli.
- Kotku... Wiesz... Jesteśmy sami...
- Nie nie zauważyłam tego, wiesz!- odparła Hermiona z sarkazmem.
Dziewczyna wstała i zmywała naczynia gdy poczuła, że ktoś ją całuje. Odwróciła się i zaczęli się z Ronem namiętnie całować. Jej palce zanurzyły się w jego płomiennorudych włosach, natomiast jego jego dłonie powędrowały w stronę jej pośladków. Szybko pozbyli się bluzki Hermiony i koszuli Rona. Jego ręce zajmowały się biustonoszem ukochanej. Już miał spaść w nieładzie na podłogę jak reszta gdy pokój wypełnił głos.
- CO WY TU ROBICIE?! PLUGOWATA SZLAMA Z ZDRAJCĄ KRWI! Oj co by się stało gdyby moja biedna pani się o tym dowiedziała, moja biedna pani...
Młoda kobieta i jej chłopak w pośpiechu zaczęli się ubierać. Dopiero teraz przypomnieli sobie o PRAWDZIWYM celu tych odwiedzin Kwatery...
- S-St-tworku cz-czy w-wiesz może coś o horkruksach?
- STWOREK NIC NIE POWIE NĘDZNEJ SZLAMIE! JEJ KREW JEST BRUDNIEJSZA NIŻ BRUD W TYM DOMU!!
- Nie mów tak do niej!- krzyknął Ron kopiąc skrzata w kąt kuchni
- Na miłość boską RON! Nie wolno go tak traktować!
- No już dobra, dobra... On cię nazwał szlamą! Plugowata, szkarada... No już nic nie mówiłem - rzekł Ron po wściekłym wzroku Hermiony - Stworku... Może opowiesz nam coś o horkruksach?
- Hahaha!!! Zdrajca krwi, oj moja biedna pani nędze kreatury, gdyby mieli trochę godności zadźgali by się nożem tępym jak oni... Tak samo brudnym i cuchnącym... A nie nie da się tak... - mruczał pod nosem skrzat.
- Ron zostawmy go... Och... Może jutro coś powie...
Następnego dnia Hermiona wstała o 6 i przyrządziła śniadanie. Korzystając z domowej biblioteki Blacków zaczęła się wczytywać w różne zaklęcia ochronne i obronne. Większość była jej znana dlatego szybko odłożyła książkę. Zaczęła wybijać wszystkie paskudy typu boginy, chochliki itp. I sprzątać dom gdy w tym samym momencie Ron jadł śniadanie.
- Hermiono mogłabyś nie używać tego spray'u w miejscy gdzie jem?
- Jak chcesz mieć chochliki w jedzeniu to proszę otruj się, spoko - odpowiedziała złośliwie
- OK, ok psikaj sobie tym gdzie chcesz byle nie we mnie...
Popołudniu Ron czytał książki jak jego dziewczyna, ale też zwiedzał mieszkanie.
Tak mijały im dni aż do przyjazdu Harrego.
- Oh cześć Harry - przywitała się z nim
- Jak było?- spytał Rudzielec
- Hmm... Pierwszy raz spędziłem tak miło czas ze Severusem...
- Już nie Snape?
- Nie, nie... On mi dał 3 części Voldemorta (horkruksy)- Ron wzdrygnął się - zniszczymy je teraz każdy po jednym ok?
- Yhh... No... Ten... No dobra - wyjąkała Hermiona
- Mhm - przytaknął Ron
Każdego z nich przy niszczeniu opanował zły obraz.
Harrego obrazem była Ginny. Krzyczała, że Harry to największy nieudacznik, że nienawidzi go i woli Dean'a.
Obrazem Rona była jego rodzina, która mówiła, że woli Wybrańca jako ich syna. Również stali przed nim Draco i Hermiona obściskujący się. Mówili, że nie chcą mieć nic wspólnego z zdrajcami własnej krwi.
Wizja Hermiony - Ukazali się wszyscy nauczyciele i powiedzieli jej, że jest najgorszą uczennicą jaką Hogwart widział i nie potrzebują jej. Harry i Ron śmiali się jaka jest głupia i naiwna, jak mógła myśleć, że oni ją lubią. Dodatkowo Lavender Brown całowała każdy kawałek twarzy i szyji Rona.
- Osobiście kiedyś zamorduję Lavender nawet jak to będzie ostatnia rzecz w moim życiu.
Zostały im jeszcze 2 horkruksy - kawałek szaty Riddla i odznaka prefekta Lorda Voldemorta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz